Co słychać u Nafciarzy?

I DRUŻYNA
17/03/2018 • 09:30

Na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej Wisła Płock jest już niemal pewna gry w grupie mistrzowskiej. To najlepiej dowodzi, jak dobry sezon rozgrywają piłkarze Jerzego Brzęczka. W niedzielę przyjadą do Wrocławia walczyć ze Śląskiem, a my tradycyjnie przyglądamy się, co słychać w drużynie naszego najbliższego rywala.

42 punkty - z pewnością przed sezonem taki dorobek zawodnicy z Płocka chętnie widzieliby na swoim koncie na koniec rundy zasadniczej. Dobra gra, zwłaszcza wiosną, sprawiła, że Nafciarze taką liczbą "oczek" mogą się pochwalić już na trzy mecze przed podziałem ligi. To sprawia, że chociaż punkt zdobyty we Wrocławiu zapewni Wiśle miejsce w grupie mistrzowskiej.  Z pewnością byłby to duży sukces niebiesko-biało-niebieskich, którzy jeszcze dwa lata temu występowali na zapleczu ekstraklasy. Ubiegły sezon zakończyli na 12. miejscu (jedno miejsce za Śląskiem), więc ew. awans do górnej ósemki byłby dla płocczan pierwszym takim wydarzeniem w historii. Do tej pory najlepszym wynikiem, na jakim zakończyli sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce była czwarta pozycja.
 
Wisła szczególnie dobrze prezentuje się wiosną (do której przygotowywała się w tym samym hotelu w cypryjskiej Ayia Napie, co piłkarze Śląska), ale ich dobra seria została rozpoczęta już pod koniec rundy jesiennej, którą zwieńczyli kapitalnym zwycięstwem nad Legią przy Łazienkowskiej. Dla mistrzów Polski była to pierwsza w sezonie porażka u siebie. W 2018 roku płocczanie zaliczyli co prawda chwilę zadyszki - porażki z Pogonią i Cracovią - ale i tak zdobyli już 12 punktów, co daje im czwarte miejsce licząc tylko mecze rozegrane w bieżącym roku. W sumie w ostatnich 10 spotkań ponieśli tylko dwie porażki, a aż siedem zwycięstw. A mierzyli się z takimi zespołami jak Legia, Górnik czy - ostatnio - Korona.
 
Co ciekawe, Nafciarze wcale nie zdobywają zdecydowanej większości punktów na swoim boisku.  Zwycięstwo nad Koroną w poprzedniej kolejce było co prawda ósmym odniesionym przed własną publicznością (więcej tylko Lech i Legia), ale z drugiej strony w Płocku gospodarze aż pięciokrotnie schodzili z boiska pokonani. Tylko trzy drużyny ligi mają więcej porażek u siebie.
 
Ekipa trenera Brzęczka szczególnie mocno wygląda w przednich formacjach. Tacy gracze jak Varela, Merebaszwili, Michalak, Kante czy Szymański pokazali już, że potrafią rozmontować każdą obronę LOTTO Ekstraklasy. Małym handicapem dla WKS-u może być nieobecność w niedzielnym meczu Szymańskiego, kapitana zespołu, który pauzuje z powodu żółtych kartek. Od szkoleniowca zależy, czy obecność na Stadionie Wrocław zaliczy z kolei Kamil Biliński. Były gracz Śląska ostatnio rzadko dostaje szansę, ale z trzech bramek, które zdobył w tym sezonie, dwie dopisał na swoje konto w.... spotkaniu z wrocławianami. W Płocku Wisła była wyraźnie lepsza od Trójkolorowych, wygrywając 4:1, w czym pomogła im szybka czerwona kartka, którą ukarany został Igors Tarasovs, prokurując przy okazji rzut karny.
 
Wiślacy przed tygodniem ograli u siebie Koronę Kielce, wyrównując klubowy rekord zwycięstw odniesionych w jednym sezonie. Pokonanie Scyzoryków było 13. triumfem płocczan w obecnych rozgrywkach. Biorąc pod uwagę, że do końca sezonu jeszcze wiele kolejek - powinni ten wynik jeszcze poprawić. Mamy nadzieję, że nie dokonają tego w niedzielę we Wrocławiu!

Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska