Czy z Jagą pojadą?

I DRUŻYNA
12/09/2015 • 12:50

Po reprezentacyjnych bojach z Niemcami i Gibraltarem wraca Ekstraklasa. Wraca z przytupem - na Stadionie Wrocław Śląsk zmierzy się z białostocką Jagiellonią. Początek meczu już dziś o 15:30.

Poprawić grę obronną. Taki cel po ostatnich ligowych spotkaniach postawiły sobie drużyny zarówno Śląska Wrocław, jak i Jagiellonii Białystok. Trójkolorowi martwią się swoją defensywą, gdyż już drugi raz w tym sezonie pozwoliła ona rywalom aż czterokrotnie znaleźć drogę do bramki. W pierwszej kolejce uczyniła to Legia, w siódmej - Wisła.  Tym samym po stronie strat WKS-u widnieje już niepokojąco duża jak na tę część sezonu liczba 12 goli. Więcej straciły tylko zespoły znajdujące się w strefie spadkowej - Górnik Zabrze (15) i Podbeskidzie (13). 

 

Białostoczanie dali sobie do tej pory wbić dziewięć bramek, jednak kibiców Jagi martwi to, że czyste konto ich ulubieńcom udało się zachować jedynie w starciu z Termalicą. Oprócz beniaminka każdy z sześciu innych przeciwników wbijał podopiecznym Michała Probierza przynajmniej jednego gola.

 

Ostatnia kolejka była dla Jagiellonii okazją do rewanżu za poprzedni sezon. Żółto-czerwoni podejmowali u siebie warszawską Legią. Nie udało im się w pełni zrewanżować. Dzięki zdobyczom Guilherme i Gajosa mecz zakończył się remisem 1:1. A właśnie - Gajosa… Pomocnik Jagi golem przeciwko Wojskowym pożegnał się z kibicami. Choć gdy go strzelał, może jeszcze o tym nie wiedział. Sprawę transferu udało się jednak dopiąć i zawodnik przeniósł się do będącego w kryzysie mistrza Polski - Lecha Poznań. Ofensywa brązowych medalistów poprzedniego sezonu straciła ważne ogniowo, ale zyskała inne. To Fedor Cernych, litewski napastnik, który przybył z Górnika Łęczna.

 

Podczas ostatniej kolejki miało miejsce jeszcze jedno - wtedy jeszcze niepewne - pożegnanie. Ale w Śląsku. Mowa oczywiście o Robercie Pichu, który przeniósł się z Wrocławia do klubu 2. Bundesligi - 1.FC Kaiserslautern -  Klub też robił naprawdę wiele, bym tu został i walczył z drużyną o czołowe lokaty w lidze. Jednak oferta z Niemiec była bardzo atrakcyjna zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Dlatego chciałem z niej skorzystać, bo otwierają się przede mną nowe, duże możliwości. Bardzo dobrze się czułem we Wrocławiu i zawsze chętnie będę tutaj wracał. Mocno się w Śląsku rozwinąłem, miałem dobre warunki do gry i będę Klub i miasto dobrze wspominać - mówił Pich po ogłoszeniu transferu. Słowacki skrzydłowy był w tym sezonie jednym z najlepszych graczy WKS-u.

 

Jednak nawet z Pichem w składzie Śląsk musiał uznać wyższość Wisły Kraków, w 7. kolejce Ekstraklasy. Pod Wawelem oglądaliśmy kanonadę goli, z której zwycięsko wyszli gospodarze, wygrywając 4:2. - Z ofensywy jestem zadowolony, ale defensywa popełniała za dużo prostych błędów. Za szybko traciliśmy piłkę, gdy wyszliśmy na prowadzenie. Powinniśmy trzymać się naszej gry, a nie pozwalać na kontry przeciwnika. W drugiej połowie potrafiliśmy nawiązać walkę, wrócić do gry, ale znowu popełniliśmy błędy w tyłach. Nad tym musimy dalej pracować, bo przez to do klasowej drużyny nam jeszcze brakuje - mówił Tadeusz Pawłowski po porażce z Białą Gwiazdą. 

 

Czasu na pracę nad defensywą trochę było, gdyż w ostatni weekend Ekstraklasa pauzowała, ze względu na mecze reprezentacji. Z kadry WKS-u żaden piłkarz nie wyjechał „na kadrę”, więc trener Pawłowski wraz ze swoim sztabem mogli zająć się wyplewianiem najczęstszych błędów i braków. Przeciwko Jagiellonii bowiem funkcjonować musi wszystko – i atak i obrona. A także ławka rezerwowych, która w ostatnim meczu nie wniosła na boisko tyle, ile oczekiwali trenerzy oraz kibice. Jaga na mecz ze Śląskiem także musi się dobrze przygotować, a Michał Probierz ma o tyle utrudnione zadanie, że trzech jego piłkarzy udało się na mecze reprezentacji narodowych. Jeden - Konstantin Vassiljev - nawet strzelił gola dla Estonii w wygranym meczu z Litwą, w której zagrał… Fedor Cernych.

 

Poprzedni sezon przyniósł Śląskowi w trzech starciach z Jagą cztery gole, cztery punkty oraz cztery (i pół) godziny emocji. Spotkania były ciekawe i wyrównane, ale jest jedna rzecz, która po tych meczach pozostawiła zadrę w sercach kibiców Śląska. To Jaga, jako pierwsza, po niemal rocznej serii zdobyła Twierdzę Wrocław. Wygrali tu 1:0 po niesamowitym meczu bramkarza Krzysztofa Barana, który uchronił żółto-czerwonych od straty kilku goli. Teraz wrocławska Twierdza chce pokazać, że potrafi się oprzeć białostockiemu najeźdźcy. Czy się oprze? Odpowiedź już dziś od 15:30 na Stadionie Wrocław. Serdecznie zapraszamy!

Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska