Djurdjević: Gralilśmy jak zespół
Djurdjević: Gralilśmy jak zespół
I DRUŻYNA
16/07/2022 • 00:50- Przed dzisiejszym spotkaniem wiedzieliśmy, że organizacja gry będzie bardzo istotna. To jest fundament, na którym buduje się drużynę i było to dziś widoczne. Graliśmy jak zespół - mówi Ivan Djurdjević, trener Śląska po inauguracji PKO BP Ekstraklasy. WKS 0:0 zremisował w Lubienia z Zagłębiem.
Ivan Djurdjević: Musieliśmy wszystko poukładać na tyle, na ile się dało, na ten pierwszy mecz - po krótkim okresie, z nowym zespołem, nowym otoczeniem. Stanęliśmy przed nowym wyzwaniem, bo pierwszy mecz zawsze jest niewiadomą. Sparingi to jedno, a presja i emocje w czasie meczu ligowego to coś innego. Spędziliśmy razem czas, poznaliśmy się, to było dla nas ważne przed startem ligi.
Przed dzisiejszym spotkaniem wiedzieliśmy, że organizacja gry będzie bardzo istotna. To jest fundament, na którym buduje się drużynę i było to dziś widoczne. Graliśmy jak zespół, i w ataku, i w obronie. Nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na wiele, a w pierwszej połowie w pełni dominowaliśmy, szkoda tylko, że nie udokumentowaliśmy tego golem. Brakowało nam jeszcze trochę pazerności pod bramką i szybszych decyzji, ale to przyjdzie z czasem. To derby, Zagłębie grało u siebie i musieli w końcu dojść do głosu, zaatakować. Nie było to jednak jakoś zorganizowane, bardziej wynikało z emocji i chęci. Po zmianie stron przeciwnik miał optyczną przewagę, jednak bez wielkich okazji. My mieliśmy bardziej klarowną - gdy Piotrek Samiec-Talar trafił w poprzeczkę. Mogliśmy mieć jednak więcej z gry, tak jak w pierwszej połowie. Na koniec spotkania można być z niektórych elementów zadowolonym, ale przed nami ciągle dużo pracy.
Zawsze gra jest też w pewnym stopniu zależna od przeciwnika - po zmianie stron nie udało nam się wejść w taki rytm, by utrzymywać się przy piłce dłużej, jak w pierwszej połowie. Zbyt szybko traciliśmy piłki, biegaliśmy trochę jak w amoku, nie mogąc uspokoić gry przy atakach Zagłębia. Z upływem czasu i po trzech zmianach wyglądało to lepiej. Mieliśmy kilka akcji, ale zgranie zespołu jeszcze szwankuje, nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu gry, utrzymać się dłużej przy piłce.
Napastnicy? Nie zdecyduje oczywiście teraz, który zagra w następnym meczu. Mamy tydzień pracy na treningach i tam muszą pokazać, kto bardziej zasługuje na plac przeciwko Pogoni. Jest rywalizacja, na pewno się im przyjrzymy i zdecydujemy.
W tym, że Łukasza Bejgera nie było dziś na ławce nie ma drugiego dna. To element piłki nożnej, ktoś jest na boisku, inny na ławce, ktoś poza kadrą. W następnym tygodniu może być inaczej. Ustaliliśmy dwudziestkę meczową na podstawie tego, co najbardziej potrzebujemy w danym meczu. Tym razem wybraliśmy tak, ale każdy pracuje, by w następnym meczu to on miał szansę grać od 1. minuty.
Nie uważam, że słabsze fragmenty w drugiej połowie to była kwestia bramkarza i - jak sugerujecie w pytaniu - niedokładnych wybić piłki. Po prostu nie mogliśmy utrzymać się przy futbolówce tak, jak robiliśmy to w pierwszej części gry. Pod koniec pierwszej połowy poczuliśmy się bardzo pewnie, zaczęliśmy się w pewnym sensie bawić nią, następowały straty, przeciwnik miał swoje okazje.
To były derby, więc żółte kartki, a nawet ostatecznie czerwona, nie byłyby wielkim zaskoczeniem. To normalna sytuacja. A my chcemy być agresywni, byliśmy dziś, walczyliśmy mocno. Możliwe, że będziemy zespołem, który będzie dostawał więcej kartek niż przeciwnik.
Dla mnie Patrick Olsen to "szóstka", która broni, kreuje grę, jest agresywny i stanowi taki centralny punkt w naszej grze. Trzyma równowagę zespołu. Olsen nie jest tak mobilny jak Hyjej, Schwarz, czy Łyszczarz, dlatego oni są ustawiani nieco wyżej.
Dziś piłka nożna to przede wszystkim organizacja gry. Strata jednej bramki to już dużo, bo żeby wygrać trzeba strzelić dwie, a wszyscy wiemy, że to już naprawdę sporo. Przy wyniku 0:0 nadal jesteśmy blisko wygranej, bo fundamentem jest brak strat.
Javier Hyjek wywalczył sobie miejsce w składzie podczas obozu przygotowawczego. Nie patrzę na nazwiska, tylko na treningi i sparingi. Tam zawodnicy mają pokazać, że zasługują na podstawowy skład. Mieliśmy na boisku dwójkę młodzieżowców. Hyjek pierwszą połowę grał dobrze, potem nieco zgasł i dlatego zmienił go Adrian Łyszczarz. Nie ma podstawowych zawodników, będą grali najlepsi.
W różnych wywiadach mówię, że nie jestem szkoleniowcem lig, tylko zespołów. Jeśli drużyna jest ciekawa to chcę w niej pracować. Od czasu pobytu w Lechu nie trenowałem w ekstraklasie. Chrobry Głogów był ciekawym doświadczeniem, potem rozmawiałem z innymi klubami, ale wybrałem Śląsk nie ze względu na ligę, choć cieszę się, że to ekstraklasa. W klubie wszyscy żyli derbami, podobnie jak kibice. Przed meczem byłem poddenerwowany, ale w trakcie czułem się już normalnie.
Nie znałem wcześniej piłkarzy, okres przygotowawczy sprawił, że każdy miał szansę na nowo napisać swoją historię. Konrad Poprawa bardzo dobrze grał w sparingach. Jego mocną stroną nie jest wyprowadzanie piłki, ale przede wszystkim obrona, która utrudnia życie napastnikowi. Konrad to dziś pokazał, nie dał pograć Doleżalowi. Wywiązał się ze swoich zadań bardzo dobrze i będzie dostawał kolejne szanse. Na ten moment jesteśmy z niego zadowoleni, ale jak każdy musi pracować dalej.
Zmiany w meczu często zmieniają obraz gry, zaryzykowaliśmy nieco około 60 minuty, bo wpuściliśmy trzech zawodników. Chcieliśmy dać impuls drużynie, że chcemy wygrać, że wchodzi trzech ofensywnych piłkarzy i gramy o zwycięstwo. Rezerwowi zaczęli bardzo fajnie, mieszali obronę Zagłębia, zaczęło się więcej dziać pod polem karnym rywala. Brakowało jednak zgrania, pamiętajmy, że John Yeboah jest z nami krótko, Erik z kolei miał ciągle kilku agresywnych obrońców obok siebie. Nie jest łatwo na start ligi wejść z ławki i rywalizować z takimi defensorami. Dla wszystkich był to pierwszy mecz o stawkę od pewnego czasu. Co innego grać sparing, a co innego zderzyć się z emocjami i presją tutaj. Były dziś słabsze elementy, ale były też takie, które budzą nadzieję.
Przed dzisiejszym spotkaniem wiedzieliśmy, że organizacja gry będzie bardzo istotna. To jest fundament, na którym buduje się drużynę i było to dziś widoczne. Graliśmy jak zespół, i w ataku, i w obronie. Nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na wiele, a w pierwszej połowie w pełni dominowaliśmy, szkoda tylko, że nie udokumentowaliśmy tego golem. Brakowało nam jeszcze trochę pazerności pod bramką i szybszych decyzji, ale to przyjdzie z czasem. To derby, Zagłębie grało u siebie i musieli w końcu dojść do głosu, zaatakować. Nie było to jednak jakoś zorganizowane, bardziej wynikało z emocji i chęci. Po zmianie stron przeciwnik miał optyczną przewagę, jednak bez wielkich okazji. My mieliśmy bardziej klarowną - gdy Piotrek Samiec-Talar trafił w poprzeczkę. Mogliśmy mieć jednak więcej z gry, tak jak w pierwszej połowie. Na koniec spotkania można być z niektórych elementów zadowolonym, ale przed nami ciągle dużo pracy.
Zawsze gra jest też w pewnym stopniu zależna od przeciwnika - po zmianie stron nie udało nam się wejść w taki rytm, by utrzymywać się przy piłce dłużej, jak w pierwszej połowie. Zbyt szybko traciliśmy piłki, biegaliśmy trochę jak w amoku, nie mogąc uspokoić gry przy atakach Zagłębia. Z upływem czasu i po trzech zmianach wyglądało to lepiej. Mieliśmy kilka akcji, ale zgranie zespołu jeszcze szwankuje, nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu gry, utrzymać się dłużej przy piłce.
Napastnicy? Nie zdecyduje oczywiście teraz, który zagra w następnym meczu. Mamy tydzień pracy na treningach i tam muszą pokazać, kto bardziej zasługuje na plac przeciwko Pogoni. Jest rywalizacja, na pewno się im przyjrzymy i zdecydujemy.
W tym, że Łukasza Bejgera nie było dziś na ławce nie ma drugiego dna. To element piłki nożnej, ktoś jest na boisku, inny na ławce, ktoś poza kadrą. W następnym tygodniu może być inaczej. Ustaliliśmy dwudziestkę meczową na podstawie tego, co najbardziej potrzebujemy w danym meczu. Tym razem wybraliśmy tak, ale każdy pracuje, by w następnym meczu to on miał szansę grać od 1. minuty.
Nie uważam, że słabsze fragmenty w drugiej połowie to była kwestia bramkarza i - jak sugerujecie w pytaniu - niedokładnych wybić piłki. Po prostu nie mogliśmy utrzymać się przy futbolówce tak, jak robiliśmy to w pierwszej części gry. Pod koniec pierwszej połowy poczuliśmy się bardzo pewnie, zaczęliśmy się w pewnym sensie bawić nią, następowały straty, przeciwnik miał swoje okazje.
To były derby, więc żółte kartki, a nawet ostatecznie czerwona, nie byłyby wielkim zaskoczeniem. To normalna sytuacja. A my chcemy być agresywni, byliśmy dziś, walczyliśmy mocno. Możliwe, że będziemy zespołem, który będzie dostawał więcej kartek niż przeciwnik.
Dla mnie Patrick Olsen to "szóstka", która broni, kreuje grę, jest agresywny i stanowi taki centralny punkt w naszej grze. Trzyma równowagę zespołu. Olsen nie jest tak mobilny jak Hyjej, Schwarz, czy Łyszczarz, dlatego oni są ustawiani nieco wyżej.
Dziś piłka nożna to przede wszystkim organizacja gry. Strata jednej bramki to już dużo, bo żeby wygrać trzeba strzelić dwie, a wszyscy wiemy, że to już naprawdę sporo. Przy wyniku 0:0 nadal jesteśmy blisko wygranej, bo fundamentem jest brak strat.
Javier Hyjek wywalczył sobie miejsce w składzie podczas obozu przygotowawczego. Nie patrzę na nazwiska, tylko na treningi i sparingi. Tam zawodnicy mają pokazać, że zasługują na podstawowy skład. Mieliśmy na boisku dwójkę młodzieżowców. Hyjek pierwszą połowę grał dobrze, potem nieco zgasł i dlatego zmienił go Adrian Łyszczarz. Nie ma podstawowych zawodników, będą grali najlepsi.
W różnych wywiadach mówię, że nie jestem szkoleniowcem lig, tylko zespołów. Jeśli drużyna jest ciekawa to chcę w niej pracować. Od czasu pobytu w Lechu nie trenowałem w ekstraklasie. Chrobry Głogów był ciekawym doświadczeniem, potem rozmawiałem z innymi klubami, ale wybrałem Śląsk nie ze względu na ligę, choć cieszę się, że to ekstraklasa. W klubie wszyscy żyli derbami, podobnie jak kibice. Przed meczem byłem poddenerwowany, ale w trakcie czułem się już normalnie.
Nie znałem wcześniej piłkarzy, okres przygotowawczy sprawił, że każdy miał szansę na nowo napisać swoją historię. Konrad Poprawa bardzo dobrze grał w sparingach. Jego mocną stroną nie jest wyprowadzanie piłki, ale przede wszystkim obrona, która utrudnia życie napastnikowi. Konrad to dziś pokazał, nie dał pograć Doleżalowi. Wywiązał się ze swoich zadań bardzo dobrze i będzie dostawał kolejne szanse. Na ten moment jesteśmy z niego zadowoleni, ale jak każdy musi pracować dalej.
Zmiany w meczu często zmieniają obraz gry, zaryzykowaliśmy nieco około 60 minuty, bo wpuściliśmy trzech zawodników. Chcieliśmy dać impuls drużynie, że chcemy wygrać, że wchodzi trzech ofensywnych piłkarzy i gramy o zwycięstwo. Rezerwowi zaczęli bardzo fajnie, mieszali obronę Zagłębia, zaczęło się więcej dziać pod polem karnym rywala. Brakowało jednak zgrania, pamiętajmy, że John Yeboah jest z nami krótko, Erik z kolei miał ciągle kilku agresywnych obrońców obok siebie. Nie jest łatwo na start ligi wejść z ławki i rywalizować z takimi defensorami. Dla wszystkich był to pierwszy mecz o stawkę od pewnego czasu. Co innego grać sparing, a co innego zderzyć się z emocjami i presją tutaj. Były dziś słabsze elementy, ale były też takie, które budzą nadzieję.
Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Adriana Ficek