Mączyński: Nikt nie spuści głów

I DRUŻYNA
19/02/2022 • 22:31

- Najbliższy mecz musimy wygrać. Nieważne jak, ale mamy to wygrać. Mam nadzieję, że kibice będą z nami - mówi po spotkaniu z Piastem Gliwice Krzysztof Mączyński.

Krzysztof Mączyński: Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie, natomiast nikt nie może powiedzieć, że nie próbowaliśmy. Chłopaki oddali zdrowie i serce na boisku, każdy próbował, a przeciwnik się postawił. Piast stanął praktycznie jedenastoma zawodnikami za linią połowy boiska i ciężko było cokolwiek skonstruować. Próbowaliśmy, próbowaliśmy grać bokami, wrzucać te piłki, ale to nie przynosiło efektów. Nie stworzyliśmy żadnych okazji, a jeśli chodzi o kontrolę gry, to próbowaliśmy. Taka jest piłka, Piast sobie ustawił wszystko pierwszą połową. Teraz będziemy walczyć, nie pozostało nic innego. Ciężko po kolejnym meczu przegranym się tłumaczyć, ale nikt nie spuści głowy, będziemy walczyć. Mimo że wszyscy są przeciwko nam. Jestem tu trzy i pół roku i nie z takich sytuacji wychodziliśmy, więc wyjdziemy i z tej.

Co zmieniło się w naszej postawie? Zaczęliśmy inaczej grać, próbujemy konstruować akcje, rok czy dwa lata temu więcej graliśmy z kontry, tak jak zagrał Piast i widocznie to skutkuje. W pierwszej połowie złapaliśmy kontakt, strzeliliśmy gola, ten ciężar gry przenieśliśmy na stronę przeciwnika i czuliśmy, że jesteśmy w stanie strzelić nastepnego. Skończyło się tak, że to my sami sobie wpakowaliśmy bramki. Jak ktoś grał w piłkę, to wie, że taka bramka na 1:2 czy 1:3 to jednak podcina skrzydła. Możemy sobie wmawiać, że jesteśmy mentalnie nastawiani, ale piłka jest takim sportem, że takie sytuacje podcinają skrzydła. Jest nas jedenastu na boisku, każdy ma inny charakter czy odczucia. Niektórzy po takich sytuacjach nie chcą brać piłki i ciężaru odpowiedzialności, bo boją się, że popełnią kolejny błąd. Naszą rolą - tych starszych zawodników - jest to, żeby ten zespół spiąć, żeby się przygotować. Zrobimy wszystko i będziemy się bili do końca.

Mecze derbowe są na innych warunkach, tutaj wyjdziemy na boisko tylko po to, żeby wygrać spotkanie. Nieważne jak, ale mamy to wygrać. Mam nadzieję, że kibice będą z nami, mówiliśmy rok czy dwa lata temu kibicom, że przyjdzie trudny moment - być może on teraz nadszedł - i żeby w takich momentach pokazać siłę. Teraz jest ciężko i tego wsparcia potrzebujemy. Dostajemy je, bo kibice nas dopingują cały mecz. Wiadomo, mają do nas uwagi, to naturalne. Naszą rolą jest, żeby nie spuścić głowy i walczyć do końca.

Każdy mecz jest zupełnie inny, ale zrobimy wszystko, żeby jak najlepiej się przygotować. Wszyscy mają być gotowi, żeby przeanalizować przeciwnika i być gotowym. Nie ma ucieczek w kontuzje czy inne sytuacje, żeby ktoś nie wyszedł na to spotkanie. Trener wybierze jedenastkę, która weźmie ten ciężar na klatę. Nie jesteśmy 15-latkami, tylko mężczyznami i każdy musi brać odpowiedzialność na siebie. Będziemy robić wszystko, by maksymalnie przygotować się do tego meczu.

Wiadomo, że łatwo się przygotowuje do spotkania, jak wygrywasz, a nie przygrywasz. Nasza rola, to żeby mentalnie się teraz nastawić. Możemy mówić, że mamy umiejętności, ale jeśli nie przygotujemy głów, to będzie problem. Dzisiaj nie tworzyliśmy sytuacji, ale nikt nie zarzuci, że ci chłopcy nie próbowali. Kontrolowaliśmy piłkę, brakuje okazji podbramkowych, strzałów, a bez tego nie ma goli. Dzisiaj nie mieliśmy prawa tego spotkania wygrać.

Bramka na 1:2 to strata w środku pola, ciąg zdarzeń. Brak bloku, doskoku w polu karnym - tam każdy automatycznie reaguje. Wszystko się wzięło po naszej stracie w środku, kiedy próbujemy konstruować akcje, po czym idzie kontratak i z tego pada gol. Próbujemy reagować na meczu, natomiast to ułamek sekundy, każdy podejmuje decyzje szybko. Teraz brakowało krycia w polu karnym, bodaj czterech zawodników poszło do bloku. Ciężko z boiska ocenić tę sytuację, mogliśmy to zneutralizować, a tego nie zrobiliśmy. Od początku sezonu tracimy bardzo dużo goli, praktycznie po dwa gole na mecz i trzeba rozwiązać ten problem.

Autor: Paweł Prochowski, Fot. Krystyna Pączkowska