Magiera: Było bardzo dużo bezpośredniej gry
Magiera: Było bardzo dużo bezpośredniej gry
I DRUŻYNA
11/02/2022 • 20:30- Śnieg uniemożliwił grę kombinacyjną, po zmieni, taką, jaką chcemy prezentować. Było bardzo dużo bezpośredniej gry, dłuższych podań za linię obrony, walki o to, kto zrobi sobie więcej miejsca - mówi Jacek magiera, trener Śląska Wrocław, po remisie 1:1 z Górnikiem w Łęcznej.
Jacek Magiera: Trudno podsumować to spotkanie ze względu na warunki, w jakich się toczyło. Śnieg uniemożliwił grę kombinacyjną, po zmieni, taką, jaką chcemy prezentować. Było bardzo dużo bezpośredniej gry, dłuższych podań za linię obrony, walki o to, kto zrobi sobie więcej miejsca, by czysto trafić w piłkę, zrobić przewagę. Mimo tego sytuacji było sporo. My najbardziej żałujemy tych ostatnich - Quintany i Picha. W doliczonym czasie mieliśmy dwie szanse, by strzelić na 2:1. Najbardziej niezadowolony po tym meczu jest greenkeeper Górnika, który patrząc na murawę po spotkaniu miał łzy w oczach.
Budujemy zespół, który obecnie przechodzi pewną transformacje. Wiemy, ze stać nas na znacznie lepszą grę, ale dziś nie można tak naprawdę mówić o grze. Odprawa, którą przeprowadziliśmy przed tym spotkaniu w hotelu, w żaden sposób nie była możliwa do zrealizowania, bo warunki na to nie pozwoliły.
Nie miałem żadnych wątpliwości, że Tamas da dzisiaj radę. Nie grał pół roku, to są fakty, ale miałem z nim regularny kontakt, trenował intensywnie, wysyłał mi filmy z rehabilitacji. Wiedziałem, że jest przygotowany. Dlaczego zagrał on, a nie Gretarsson? Obaj trenowali z zespołem tyle samo dni, ale Mark zna zespół lepiej, zna zawodników, przez co komunikacja stoi na wyższym poziomie. Daniel jeszcze uczy się drużyny. Chcę, by rywalizowali. Z pewnością obaj będą mieli swoje szanse, ale na dziś potrzebowaliśmy komunikacji, energii i dobrego mentalu Marka.
Dlaczego zabrakło kilku zawodników? Schwarza i Putnockiego z powodu urazów, Stigleca ze względu na formę sportową.
Verdasca ma bardzo spuchniętą nogę, skóra rozcięta jest dosyć głęboko. Atak był niebezpieczny, to według mnie bardzo kontrowersyjna sytuacja. Nasz zawodnik nie był w stanie kontynuować gry i graliśmy w osłabieniu. Wątpliwa sytuacja, może do rozstrzygnięcia w regulaminie, jak to interpretować. Ktoś kopnął zawodnika, mają rzut rożny, a my nie mamy zawodnika jednak z tych najważniejszych.
Uważam, że zmiany to były bardzo dobre decyzje. Mówiłem w przerwie, że będziemy szukać większej intensywności. Zmiany Łyszczarza, Iskry, Caye i Picha dodały drużynie polotu i przyniosły korzystny oddźwięk na boisku, dały dużo dobrego.
Nie było przed meczem konsultacji z klubami, czy chcemy grać, czy nie. Oczywiście, wolałbym grać na zielonej trawie, wtedy byłby to mecz prawdziwie piłkarski. Było dużo przypadku, niebezpiecznej gry, każde wybicie czy niedokładne przyjęcie mogło spowodować urazy. Wszyscy skończyli w miarę zdrowi, poza Verdascą, ale to akurat kopnięcie, a nie wynik warunków na boisku.
Co do sytuacji Picha - rzecz jasna chcemy strzelać takie bramki. Robert jest bardzo dobrym zawodnikiem, zrobił wszystko, by znaleźć się w tej sytuacji, a ten gol dałby nam trzy punkty. Uciekło ich sporo w ostatnich meczach. Cieszę się, że drużyna walczyła do samego końca. Czy mam pretensje do Roberta? Nie mam, zrobił wszystko, co mógł. Oczywiście na koniec za wynik odpowiada trener, a takie rzeczy jak zmarnowane sytuacje są normalne. Jeszcze nie raz Pich strzeli gola, który da nam punkty.
Budujemy zespół, który obecnie przechodzi pewną transformacje. Wiemy, ze stać nas na znacznie lepszą grę, ale dziś nie można tak naprawdę mówić o grze. Odprawa, którą przeprowadziliśmy przed tym spotkaniu w hotelu, w żaden sposób nie była możliwa do zrealizowania, bo warunki na to nie pozwoliły.
Nie miałem żadnych wątpliwości, że Tamas da dzisiaj radę. Nie grał pół roku, to są fakty, ale miałem z nim regularny kontakt, trenował intensywnie, wysyłał mi filmy z rehabilitacji. Wiedziałem, że jest przygotowany. Dlaczego zagrał on, a nie Gretarsson? Obaj trenowali z zespołem tyle samo dni, ale Mark zna zespół lepiej, zna zawodników, przez co komunikacja stoi na wyższym poziomie. Daniel jeszcze uczy się drużyny. Chcę, by rywalizowali. Z pewnością obaj będą mieli swoje szanse, ale na dziś potrzebowaliśmy komunikacji, energii i dobrego mentalu Marka.
Dlaczego zabrakło kilku zawodników? Schwarza i Putnockiego z powodu urazów, Stigleca ze względu na formę sportową.
Verdasca ma bardzo spuchniętą nogę, skóra rozcięta jest dosyć głęboko. Atak był niebezpieczny, to według mnie bardzo kontrowersyjna sytuacja. Nasz zawodnik nie był w stanie kontynuować gry i graliśmy w osłabieniu. Wątpliwa sytuacja, może do rozstrzygnięcia w regulaminie, jak to interpretować. Ktoś kopnął zawodnika, mają rzut rożny, a my nie mamy zawodnika jednak z tych najważniejszych.
Uważam, że zmiany to były bardzo dobre decyzje. Mówiłem w przerwie, że będziemy szukać większej intensywności. Zmiany Łyszczarza, Iskry, Caye i Picha dodały drużynie polotu i przyniosły korzystny oddźwięk na boisku, dały dużo dobrego.
Nie było przed meczem konsultacji z klubami, czy chcemy grać, czy nie. Oczywiście, wolałbym grać na zielonej trawie, wtedy byłby to mecz prawdziwie piłkarski. Było dużo przypadku, niebezpiecznej gry, każde wybicie czy niedokładne przyjęcie mogło spowodować urazy. Wszyscy skończyli w miarę zdrowi, poza Verdascą, ale to akurat kopnięcie, a nie wynik warunków na boisku.
Co do sytuacji Picha - rzecz jasna chcemy strzelać takie bramki. Robert jest bardzo dobrym zawodnikiem, zrobił wszystko, by znaleźć się w tej sytuacji, a ten gol dałby nam trzy punkty. Uciekło ich sporo w ostatnich meczach. Cieszę się, że drużyna walczyła do samego końca. Czy mam pretensje do Roberta? Nie mam, zrobił wszystko, co mógł. Oczywiście na koniec za wynik odpowiada trener, a takie rzeczy jak zmarnowane sytuacje są normalne. Jeszcze nie raz Pich strzeli gola, który da nam punkty.
Autor: Jędrzej Rybak, Krzysztof Dziadek, Fot. Krystyna Pączkowska