Magiera: Dla mnie to nie była nerwowa końcówka
Magiera: Dla mnie to nie była nerwowa końcówka
I DRUŻYNA
01/08/2021 • 20:55- Zespół pokazał ogromną determinację. Przede wszystkim wtedy, gdy graliśmy jednego zawodnika mniej - mówi Jacek Magiera, trener Śląska, po pokonaniu na wyjeździe Cracovii 2:1 w 2. kolejce PKO Ekstraklasy.
Jacek Magiera: Jesteśmy zadowoleni z rezultatu. Zwycięstwo w Krakowie jest dla nas bardzo cenne. Taki cel postawiliśmy sobie jako cała drużyna - dziś wracamy do Wrocławia z trzema punktami. Zespół pokazał ogromną determinację. Przede wszystkim wtedy, gdy graliśmy jednego zawodnika mniej. Świetnie broniliśmy - pozamykaliśmy wszystkie przestrzenie będąc w osłabieniu. Cracovia miała możliwości zdobyć bramki po stałych fragmentach, ale i wtedy nasi obrońcy spisywali się bardzo dobrze.
Cieszymy się ze zdobytej bramki podczas gry w "10". Wyprowadziliśmy szybką kontrę, którą wykończył Erik Exposito Jesteśmy na takim etapie w Śląsku Wrocław, że żyjemy z dnia na dzień, zapominamy już o tym spotkaniu i przygotowujemy się do czwartkowego starcia z Hapoelem Beer Szewa. Ważna jest dobra regeneracja, a ci którzy grali mniej lub wcale zaraz po meczu rozpoczęli trening wyrównawczy, by wszyscy jutro mogli w takim samym stanie odbyć jutro zajęcia przygotowujące nas do następnego meczu w Lidze Konferencji Europy.
Exposito dostał żółtą kartkę właściwie w pierwszym kontakcie po wejściu na boisku. Często się zdarza, że piłkarz potrzebuje chwili, by wejść w meczu. Tutaj tak się złożyło, że sfaulował, a sędzia pokazał żółty kartonik. Wiadomo, trudniej się gra, gdy ma się takie napomnienie na koncie. Ze Schwarzem było podobnie - uczulaliśmy go na to w przerwie, by nie robić bezsensownych fauli. W drugiej połowie popełnił jednak przewinienie - czy na żółtą kartkę? Z perspektywy ławki wyglądało, że tak. Nie widziałem powtórek, ale z mojej perspektywy należał się kartonik. To miało miejsce po akcji, gdy Lewkot mógł strzelać w polu karnym, zawahał się, Cracovia odebrała piłkę, ruszyła z kontrą i Petr próbował się ratować. Bardziej patrzę na to, co się wydarzyło przed, żółta kartka jest konsekwencją tego, że nie oddaliśmy strzału na bramkę, a to jest naszym celem w każdej akcji.
Nie mieliśmy dużo sytuacji w "10". Wyprowadzaliśmy jednak kontry, ustawiliśmy zespół 5-3-1, by środkowi pomocnicy wybiegali do obrońców. Cracovia miała problemy, by przedostać się w nasze pole karne, grała często dłuższymi, bezpośrednimi podaniami. Nasze kontry były zabójcze i bardzo żałuję - a Bartek Pawłowski pewnie najbardziej - że nie strzelił gola na 3:1. To była świetna akcja.
Nie miałem podczas meczu momentu, w którym chciałbym zdjąć Lewkota, by nie ryzykować jego drugiej żółtej kartki. Cały czas nasz sztab analizuje to, co się dzieje na boisku. Trenerzy obserwują zawodników, jak wyglądają. Pod koniec meczu podszedł do mnie Michał Polczyk, trener przygotowania motorycznego, zwracając uwagę, że Szymon już nieco "odpływa", dlatego wtedy zdecydowaliśmy się na zmianę w tym kierunku. Dziś grał na pozycji środkowego pomocnika, do tej pory występował jako obrońca. Przestrzenie są zupełnie inne na tych pozycjach. Ta pozycja rozwija i zmusza do szybszego podejmowania decyzji. Potrzebował trochę czasu, by się do tego zaadoptować. Jestem z jego postawy zadowolony. To młody zawodnik, który jeszcze kilka miesięcy temu grał w II lidze. Rozwijamy go, dostał od razu informację, że dla jego dobra konieczne jest, by w takich sytuacjach, jak miał dzisiaj, oddawał strzał na bramkę. Mogliśmy "zamknąć" ten mecz zdecydowanie wcześniej. Dla nas to spotkanie to już historia. Wiemy, nad czym pracować. Drużyna pokazała ogromny charakter, chcemy taki Śląsk widzieć. Mamy zawodników, którzy chcą i potrafią grać w piłkę i tak chcemy robić.
Dla mnie to nie była nerwowa końcówka. To było normalne, bramkarz rywali wszedł w nasze pole karne, były przepychanki, szarpania. Był faul na Mączyńskim, który widziałem zza bocznej linii. Nie chcę dyskutować, czy czerwona kartka dla Tamasa była słuszna, bo nie widziałem tej sytuacji. Byłem jednak przekonany, że sędzia nie ma prawa podyktować rzutu karnego czy faulu dla Cracovii. Rzeczywiście to trwało bardzo długo, ale to tym bardziej wielka sprawa dla naszej drużyny, że w tak heroiczny wybroniliśmy wynik.
Byliśmy skuteczni w pojedynkach powietrznych, a Pasy mają bardzo wysoki zespół, analizowaliśmy również ten aspekt, wiedzieliśmy, że w sparingach strzelili kilka goli przy stałych fragmentach gry. Nie ćwiczyliśmy tego, bo w czwartek graliśmy mecz, ale na odprawie uczulaliśmy na to naszych zawodników. Przygotowaliśmy taką strategię jeśli chodzi o bronienie w strefie, by było ono skuteczne. I to się udało.
Mamy plan na mecz z Hapoelem, nasz analityk oglądał bezpośrednio ich spotkanie w Bułgarii, mamy sporą wiedzę na temat tego przeciwnika. Nawet dziś w autokarze podczas powrotu do Wrocławia będziemy rozmawiać na temat tego spotkania, jak zagrać, jak przygotować drużynę. Dzisiaj kilka decyzji odnośnie pierwszego składu była podyktowana czwartkowym meczem z Hapoelem - przede wszystkim mam na myśli Caye Quintanę. Przyszedł do nas najpóźniej i zagrał dlatego, by zobaczyć w jakiej jest dyspozycji, czy jest gotowy na czwartek, czy nie, bo wiadomo, że trzeba podjąć decyzję, których piłkarzy zgłosić do III rundy. Nie możemy wziąć wszystkich zawodników, mamy dostępne 24 miejsca i dla niektórych na tej liście miejsca niestety zabraknie. Wprowadzenie tego zawodnika do drużyny też jest ważne, bo przyszedł do nas najpóźniej.
Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska