Podsumowanie 14. kolejki Ekstraklasy

I DRUŻYNA
02/11/2015 • 22:20

2 dni meczów, 1 dzień przerwy i dokończenie kolejki w poniedziałek. Trochę zmienionym rytmem, ale już przeszła 14. kolejka Ekstraklasy, po której zbliżyliśmy się do półmetka na zaledwie osiem ligowych pojedynków. Co więc wydarzyło się na ekstraklasowych boiskach w miniony weekend?

14. serię ekstraklasowych pojedynków rozpoczęliśmy dość niespodziewanie, od remisu Pogoni Szczecin z Górnikiem Zabrze. Portowcy ledwie przed tygodniem zaznali goryczy pierwszej porażki w sezonie i wciąż uznawani byli za zdecydowanych faworytów w starciu z permanentnie ostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze. Mecz zakończył się jednak bez rozstrzygnięcia, bo na 3 minuty przed końcem spotkania goście, za sprawą Arkadiusza Kwieka zdołali odpowiedzieć na wcześniejsze trafienie szczecinian i to oni mogą bardziej się cieszyć z finałowego rezultatu tej potyczki.

 

Jeszcze większą niespodziankę obserwowaliśmy jednak później, w Łęcznej, w której miejscowy Górnik ograł mającą na nowo odradzać się Cracovię. Zwycięstwo drużynie z województwa lubelskiego zapewnił doświadczony Grzegorz Bonin, który wcześniej zadbał o to, by łęcznianie zwyciężyli z drugim krakowskim klubem Wisłą. Pasy oddalają się więc od podium na 2 punkty, a Górnik... zrównał się z nimi punktami i ma ogromny apetyt na kolejne niespodzianki.

 

Dawna stolica Polski w piątek zanotowała zaledwie 1 ligowe „oczko”. Do porażki Cracovii bowiem byłe stołeczne miasto dorzuciło zaledwie punkt, który Wisła wywalczyła w starciu z Ruchem. Cóż z tego, że Biała Gwiazda dłużej utrzymywała się od chorzowian przy piłce, oddała więcej strzałów, wymieniła więcej podań, gdy nie potrafiła jednak ostatecznie skierować piłki do siatki?

 

W piątek Ekstraklasa dostarczyła nam ledwie trzech goli - ten bilans musiał więc być poprawiony w sobotę. Najpierw za jego podreperowanie wziął się lider tabeli gliwicki Piast, który za sprawą Josipa Barisicia z dwubramkowym debetem odprawił Zagłębie Lubin. Piastunki miały być przewodniczącym Ekstraklasy na krótki czas, a jak na razie nie zamierzają swojej ciężko wypracowanej pozycji oddawać zbyt łatwo. Już wiemy, że na fotelu najlepszej drużyny ligi zostaną przynajmniej na półmetku rozgrywek przed podziałem tabeli.

 

W sobotę większość piątkowego dorobku ligi osiągnął Piast, a w przekroczeniu go pomogła warszawska Legia. Piłkarze ze stolicy sprawnie 3:1 pokonali na wyjeździe Lechię Gdańsk i powrócili na zaszczytne 2. miejsce w tabeli. Po meczu z Lechem media grzmiały, że da się zatrzymać Nemanję Nikolicia, ale niestety dla biało-zielonych okazało się to niemożliwe. Serb z węgierskim paszportem zdobył swojego 16. ligowego gola w sezonie i na pewno po połowie rundy zasadniczej będzie mógł pochwalić się przewodzeniem w klasyfikacji strzelców.

 

Sobotę zakończyliśmy we Wrocławiu, gdzie ze Śląskiem mierzył się poznański Lech. Zawodzące w skali obecnego sezonu zespoły postanowiły podzielić się punktami i czasem dominacji na murawie. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego, którzy swoją ambitną grę udokumentowali trafieniem autorstwa Flavio Paixao. Drugie 45 minut należało już z kolei do ciągle aktualnych mistrzów Polski, którzy na Dolnym Śląsku starali się pokazać próbkę tego co we Florencji i w Warszawie. Wystarczyło ledwo na trafienie Macieja Gajosa, więc oznacza to, że po 15 kolejkach Ekstraklasy mistrz będzie w strefie spadkowej.

 

Zgodnie ze staropolską tradycją Dzień Wszystkich Świętych był czasem, gdy skupiliśmy się na ważniejszych sprawach niż futbol. Do tej, jednak najważniejszej wśród rzeczy mało ważnych, wróciliśmy w poniedziałek, dzięki dwóm spotkaniom ligowym. Pierwszym z nich był pojedynek kieleckiej Korony z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Zwycięsko z niego i w niezgodzie z przewidywaniami wyszli piłkarze beiaminka Ekstraklasy, którzy zmniejszyli swoją stratę do złocisto-krwistych już tylko do dwóch miejsc i zaledwie jednego punktu.

 

Wydłużona kolejka Ekstraklasy zakończyła się pojedynkiem bielskiego Podbeskidzia z białostocką Jagiellonią. Dla gospodarzy był to mecz sentymentalny, bowiem przypominający im o debiucie w najwyższej klasie rozgrywkowej, właśnie w meczu z Jagą. Wtedy na listę strzelców wpisywli się m.in. Robert Demjan i Tomasz Frankowski, dziś... nie zrobił tego żaden, choć w przypadku byłego reprezentanta Polski to jak najbardziej zrozumiałe. Spotkanie kończące 14. kolejkę ligi również jak tamto zakończyło się remisem. Tym razem jednak 1:1.

 

Kolejka 14.

 

Piątek, 30 października

Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 1:1 (0:0)

Górnik Łęczna - Cracovia 1:0 (1:0)

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 0:0

 

Sobota, 31 października

Piast Gliwice - Zagłębie Lubin 2:0 (1:0)

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:3 (0:1)

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:1 (1:0)

 

Niedziela, 1 listopada (Wszystkich Świętych - mecze nie były rozgrywane)

 

Poniedziałek, 2 listopada

Korona Kielce - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:1 (0:1)

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:1)

Autor: Mateusz Kondrat, Fot. Ekstraklasa