Podsumowanie 33. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

I DRUŻYNA
21/05/2015 • 14:30

Kanonada w dole tabeli i kontrowersje w jej czubie. Zapraszamy na nasz przegląd wydarzeń, które zaobserwowaliśmy w 33. kolejce T-Mobile Ekstraklasy.

33. seria gier została rozegrana w przyśpieszonym trybie dwudniowym. We wtorek na murawach pojawili się walczący o utrzymanie, a w środę rywalizujący o medale. Na pierwszy ogień oglądać mogliśmy równolegle rozgrywane starcia w Kielcach i Bielsku-Białej.

 

Trzeba obiektywnie przyznać, że kielecka Korona nie ma ostatnio dobrej passy. Od momentu, gdy urazy wyeliminowały z gry podstawowych defensorów Ryszarda Tarasiewicza w postaci Radka Dejmka i Pawła Golańskiego, złocisto-krwiści radzą sobie bardzo słabo. W weekend kielczanie ulegli bydgoskiemu Zawiszy - w tygodniu do listy zdobywców Korony dołączyli zawodnicy Górnika Łęczna. Trafienia Hasaniego, Nikitovicia i Cernycha dały drużynie z województwa lubuskiego 3 punkty i komfort odskoczenia od strefy spadkowej. Zespół byłego opiekuna i piłkarza Śląska zaczął coraz mniej optymistycznie spoglądać w dół tabeli.

 

Równolegle mogliśmy oglądać batalię w Bielsku-Białej, gdzie Podbeskidzie podejmowało Ruch Chorzów. Tutaj znowu mieliśmy zielono-biało-czerwony akcent - tym razem w postaci gola zdobytego przez byłego gracza WKS-u Rafała Grodzickiego. Drugie trafienie dorzucił Rołand Gigołajew i to właśnie Niebiescy cieszyli się z powiększenia dorobku punktowego. Podbeskidzie na razie nie znajduje się w gronie zagrożonych zespołów, ale trzeba przyznać, że dość szybko Górale wygasili u siebie „efekt nowej miotły”.

 

Największe emocje wtorku jednak dopiero na nas czekały. O 20:30 swoje mecze zaczęły drużyny w Krakowie i Gliwicach, a my podsumowanie rozpoczynamy od starcia Cracovii z Zawiszą Bydgoszcz. Pod Wawelem w szranki stanęły: w roli gości - rewelacja początku wiosny, a w roli gospodarzy - rewelacja końcówki wiosny. Zwycięsko z tego pojedynku wyszli zawodnicy Pasów, których już zaczęto nazywać najlepszą ekipą fazy finałowej. Tutaj na nowej miotle można jeszcze daleko zalecieć.

 

To co działo się w Krakowie postanowili przebić piłkarze w Gliwicach. Piastunki podejmowały na śląsku ekipę GKS-u Bełchatów, której piłkarze w ostatnich tygodniach sprawiali wrażenie pogodzonych z relegacją do niższej klasy rozgrywkowej. Tym razem Brunatni jednak chcieli nawiązać walkę z przeciwnikiem, lecz... nie pozwolił na to sam przeciwnik. Dwie fantastyczne bomby z rzutów wolnych Vassiljeva w odstępie dwóch (sic!) minut i popis strzeleckich umiejętności Kamila Wilczka zapewniły wygraną drużynie Piasta. Wilk zdecydowanie wysunął się na czoło klasyfikacji najskuteczniejszych, po tym jak aż 4 razy znalazł sposób na Dariusza Trelę. „Nosił wilk razy kilka...” - a teraz będzie nosił koronę króla strzelców.

 

Na następne emocje związane z T-Mobile Ekstraklasą musieliśmy czekać niemalże 24 godziny. W środę rywalizowała grupa mistrzowska, a starcia rozpoczęły się od meczów Lecha Poznań ze Śląskiem i Górnika Zabrze z gdańską Lechią. O pierwszym z tych spotkań wolimy więcej nie wspominać, więc przenosimy się na stadion w Zabrzu, gdzie...

 

… gdzie trzy punkty ekipie z Pomorza zapewnił Sebastian Mila. Były kapitan WKS-u okazał się być autorem decydującego trafienia z 78. minuty! Dzięki temu golowi Lechia przeskoczyła dwóch pozostałych królów wielkich miast i zajęła 4. lokatę, która będzie dawała prawo gry w europejskich pucharach. Gdańszczanie nie zachwycili, ale pokazali determinację i upór, który zapewnił im niezwykle ważne „oczka”. Przy okazji być może pomogli Śląskowi, który z Górnikiem zmierzy się w najbliższą sobotę. Dwie żółte kartki złapał w środę w końcu skrzydłowy zabrzan Roman Gergel, którego forma w ostatnim czasie mogła przyprawiać o ból głowy sztaby szkoleniowe rywali Górnika.

 

Po zakończeniu starć w Zabrzu i Poznaniu przyszła pora na decydujące akcenty 33. kolejki. Rozbrzmiały one w miastach stołecznych; niegdyś - czyli w Krakowie i dziś - czyli w Warszawie. Zaczynamy od wizyty w Małopolsce.

 

Biała Gwiazda podejmowała na Reymonta zespół szczecińskiej Pogoni i już drugi raz z rzędu zafundowała kibicom spektakularny pojedynek z 4 golami. Raz prowadzili gospodarze, drugi raz doganiali ich goście. Nieszczęśliwie dla krakowian, skuteczna Pogoń zakończyła się w doliczonym czasie gry, co poskutkowało podziałem punktów i osunięciem się w dół tabeli. We Wrocławiu wiemy doskonale jak nieprzyjemnie jest tracić punkty w ostatnich sekundach...

 

Lepiej jednak wiedzą to od środy w Białymstoku, bowiem w Warszawie podopieczni Michała Probierza ulegli warszawskiej Legii po golu strzelonym z karnego w 8. minucie doliczonego czasu gry. Opiniotwórczy dziennikarze twierdzą, że decyzja Pawła Gila była co najmniej kontrowersyjna i żółto-czerwoni zostali skrzywdzeni przez arbitrów już 14. raz w skali sezonu. Ci sami żurnaliści przypominają, że mogła to być druga z rzędu pomoc sędziowska dla ciągle jeszcze aktualnych mistrzów Polski. Fakty są jednak nieubłagane i rzutują na tabelę. W niej Legia dzięki zwycięstwu odskoczyła od Jagi na trzy punkty i wspólnie z Lechem zmierza do finałowej batalii o złoty medal.

 

 

33. kolejka:

 

Wtorek, 19 maja:

 

Korona Kielce - Górnik Łęczna 1:3 (0:2)

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Chorzów 0:2 (0:0)

Cracovia - Zawisza Bydgoszcz  3:1 (0:0)

Piast Gliwice - PGE GKS Bełchatów 6:3 (2:1)

 

Środa, 20 maja:

 

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 3:0 (3:0)

Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)

Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 2:2 (1:0)

Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0) 

Autor: Mateusz Kondrat