Zatrzymać rozpędzonego rywala

I DRUŻYNA
10/04/2022 • 12:00

W ramach 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław pojedzie do Częstochowy, gdzie zmierzy się z ekipą Rakowa. Dla podopiecznych Piotra Tworka będzie to drugie z rzędu starcie z kandydatem do mistrzowskiego tytułu – miejmy nadzieję, że tym razem zakończone zwycięstwem.

Śląsk bardzo słabo zaczął rundę wiosenną, ale po zmianie trenera w grze wrocławian wreszcie coś drgnęło. Po przejęciu zespołu przez Piotra Tworka najpierw przyszedł bezbramkowy remis z Radomiakiem Radom, a później „Wojskowi” w dramatycznych okolicznościach pokonali na wyjeździe Wisłę Płock, choć przegrywali 0:1, a w 90. minucie był jeszcze remis. Wtedy jednak do siatki trafił Fabian Piasecki i zapewnił ekipie z Dolnego Śląska przełamanie i pierwsze ligowe trzy punkty od końcówki listopada.
 
Początek kwietnia to jednak znów trudny czas dla Śląska. Miesiąc zaczęli oni bowiem od starcia z jednym z trzech głównych kandydatów do mistrzostwa Polski – Lechem Poznań. I trzeba przyznać, że spotkanie rozegrane we Wrocławiu w poprzedni piątek było naprawdę wyrównane i remis lub zwycięstwo gospodarzy nie byłyby niczym nadzwyczajnym. Niestety jednak szczęście tym razem nie dopisało ekipie trenera Tworka, bowiem to „Kolejorz” wracał do domu z trzema punktami. Wszystko za sprawą jednego, jedynego błędu wykorzystanego przez Michała Skórasia. I to właśnie bramka młodzieżowca zapewniła Lechowi zwycięstwo.
 
 
Wrocławianie po starciu z rywalem z Poznania nie mają się jednak czego wstydzić i mogą z podniesionymi głowami patrzeć w przyszłość. Choć trzeba przyznać, że drugi kwietniowy mecz to znów starcie wagi ciężkiej, bo z kolejnym kandydatem do mistrzostwa – Rakowem Częstochowa. I to na wyjeździe. Na domiar złego zespół Marka Papszuna jest obecnie w rewelacyjnej formie, bo nie przegrał ostatnich dziewięciu meczów ligowych, a wiosną w ośmiu spotkaniach Ekstraklasy i jednym w Pucharze Polski ani razu nie zaznał smaku porażki. Co więcej w 2022 roku wygrał aż siedem razy, a tylko dwukrotnie zremisował – w lutym z Górnikiem Zabrze i kilka tygodni później z wracającą do wysokiej dyspozycji Legią Warszawa.
 
Forma Rakowa robi wrażenie – w ostatnich 10 kolejkach nie ma w naszej lidze drużyny, która punktowałaby tak dobrze. Częstochowianie są zabójczo skuteczni i regularnie wygrywają (a przynajmniej nie przegrywają), ale każda seria kiedyś się kończy. Śląsk nie będzie oczywiście faworytem niedzielnej rywalizacji, ale jeśli zagra tak jak chociażby z Lechem czy Wisłą Płock, to może postarać się o niespodziankę. I nie zmienia tego nawet fakt, że odkąd Raków awansował do Ekstraklasy, to z pięciu meczów z „Wojskowymi” przegrał tylko jeden – w grudniu 2020 roku. Trzeba więc trzymać kciuki, by w niedzielę wrocławianie mogli się cieszyć z drugiego zwycięstwa nad tym rywalem na najwyższym poziomie rozgrywkowym.
 
 
Tym bardziej, że podopieczni Piotra Tworka muszą być uważni i zerkać za plecy w ligową tabelę. Co prawda dzięki niedawnemu zwycięstwu nad Wisłą udało się odskoczyć od strefy spadkowej, ale obecnie przewaga ta nadal nie jest na tyle bezpieczna, by grać zupełnie bez presji. Wrocławianie mają nad szesnastą Wisłą Kraków pięć punktów zapasu, więc nie mogą sobie pozwolić na więcej wpadek, bo każda kolejna może być dla nich bardzo bolesna i przede wszystkim kosztowna.
 
Sponsor Śląska, bukmacher LV BET, więcej szans na zwycięstwo daje ekipie gospodarzy. Kurs na triumf Rakowa wynosi 1.57, zaś na wygraną wrocławian – 6.50. Miejmy jednak nadzieję, że wbrew tym przewidywaniom „Wojskowi” sprawią niespodziankę i urwą punkty faworytowi. Początek spotkania w niedzielę 10 kwietnia o godzinie 17:30. Hej Śląsk!
 
 

Autor: Biuro Prasowe, Fot. Adriana Ficek